OZIEMCZUKCLINIC

Dziecko u dentysty

Dziś parę słów na temat być może trochę dla niektórych przerażający: WIZYTA DZIECKA U DENTYSTY

No wiadomo, póki nic nie boli, to po co iść do dentysty? Niejeden z nas ma takie podejście. Co tu ukrywać w czasach naszego dzieciństwa trochę ta stomatologia inaczej wyglądała… O zgrozo. Kto z nas nie ma w pamięci chociaż jednej traumatycznej sceny z gabinetu ?! No może ktoś nie ma – to pozazdrościć.
Niestety my rodzice, swoje lęki często nieświadomie przenosimy na swoje dzieci. Więc chcę Was po prostu trochę uświadomić, co by Waszym dzieciom wizyta u dentysty kojarzyła się ze świetną zabawą.
Wiem, wiem wielu pomyślało – no bez przesady – dentysta i świetna zabawa !! Może dla lekarza na pewno nie dla pacjenta… A jednak…

PRZYCHODZI DZIECKO DO STOMATOLOGA I…

No właśnie i… wszystko zależy od tego KIEDY przychodzi i DLACZEGO przychodzi. Czy wiecie kiedy powinna się odbyć pierwsza wizyta u dentysty? Około 18 miesiąca życia dziecka. Co?  Przecież moja pociecha ma dopiero kilka zębów na krzyż !! No właśnie, zęby są – pora zaprzyjaźnić się ze swoim dentystą !! Takie pierwsze wizyty – to wizyty adaptacyjne. Maluszek poznaje lekarza, gabinet, może dotknąć tu, nacisnąć tam – a tu światełko, a tu woda, a tu psik psik. Dla takiego malucha to nie lada atrakcja, a na koniec jeszcze jakaś mała nagroda lub naklejka. Stomatolog w tym czasie zbada zęby dziecka, oceni czy prawidłowo się wyżynają, powie też jak o nie dbać i co robić, żeby były silne i zdrowe.

CZĘSTO TRZEBA TAK Z TYM MALUCHEM ODWIEDZAĆ DENTYSTĘ?

Wizyty powinny się odbywać co 3 – 4 miesiące. Dlaczego? Ponieważ próchnica w zębach mlecznych rozwija się bardzo szybko. Jeśli chcemy żeby ubytki były „wyłapane” na wczesnym etapie, to musimy często kontrolować ząbki malucha. Dzięki temu dziecko będzie jeszcze pamiętało poprzednią wizytę. A nawet jeśli się okaże, że w jakimś zębie pojawiła się próchnica, to na pewno nie będzie ona głęboka, a dziecko z zaufaniem do lekarza, którego już zna, pozwoli sobie na założenie kolorowej plomby. Nawet nie wiecie, jaka to radocha pochwalić się w przedszkolu niebieskim zębem, którego wcześniej zamieszkiwało stado paskudnych robaków próchniaków.

CZYLI CO, JEDNAK ZĘBY MLECZNE TRZEBA LECZYĆ?

Tak, tak i jeszcze raz tak. Bezwzględnie tak.
Oj tam, oj tam przecież to mleczak – i tak wypadnie. No wypadnie, wypadnie tylko kiedy i co do tego czasu będzie się działo. To Wam powiem – będzie się działo bardzo dużo…

TAKA SMUTNA HISTORIA…

Najpierw jakaś taka niewinna, dziwna biała plamka na jednym zębie. No kto by się przejmował białą plamą – bez przesady. Tylko kurczę jakaś taka się robi żółto – brązowa. Dobra, dobra – może to przebarwienie – nie ma dramatu. O! Ząb obok też jakiś taki brzydki się robi. O masz ci los! Nieszczęście! Mały biegł, przewrócił się a te zęby się jakoś tak same pokruszyły… (no się pokruszyły, bo wewnątrz zęba kwitnie próchnica) Trudno – stało się, trzeba żyć dalej. Zaraz, zaraz a to co? Jakaś taka gulka na dziąśle nad tym połamanym zębem. Może to afta albo pleśniawka. Nie chyba nie, bo jakaś ropa się z niej sączy. Mały, boli Cię? Uff nie. To pewnie nic takiego…

No niby nic takiego, a wiecie co w tej ropie? Tysiące, dziesiątki tysięcy groźnych, chorobotwórczych bakterii, wydzielających mnóstwo toksyn, które z krwią krążą po całym organizmie tego małego człowieka. Co ??? No tak, niestety. Taki przewlekły stan zapalnym w buzi malucha bardzo obciąża cały jego organizm i jest naprawdę niebezpieczny dla jego zdrowia, a nawet życia ‼️

No tak – nie bolało, nie bolało, a tu któregoś pięknego ranka Mały się obudził jakiś taki spuchnięty na policzku, ehh i jeszcze gorączka. Ooo nie! Płacze, że go boli ząb. Dobra, szukamy dentysty. Pilnie! Dalej już chyba nie muszę opisywać… Czy dziecko jest w stanie uwierzyć, że u dentysty może być fajnie i przyjemnie, że pani tylko policzy ząbki i nic nie będzie robić??? No nie, nie i nie! I żadna nagroda, ani żadna miła pani tutaj nie pomoże!

TO O CO TU W OGÓLE CHODZI?

Chodzi po prostu o to, że cała ta smutna historia zaczyna się właśnie od małej białej plamy – jest to plama próchnicowa, która potem zmienia kolor na brązowy, następnie próchnica zaczyna obejmować coraz większą powierzchnię zęba i robi się on bardzo słaby i kruchy. Wtedy może się po prostu złamać. Kiedy ubytek sięgnie najgłębszej części zęba – miazgi – dochodzi do stanu zapalnego, który bardzo szybko może objawić się ropniem w okolicy chorego zęba, czyli stanem zapalnym dziąsła z którego sączy się ropa. Nieleczona próchnica szybko obejmuje następne zęby mleczne i wyżynające się zęby stałe. Przedwczesna utrata zniszczonych mleczaków powoduje utrudnione wyżynanie zębów stałych i nieprawidłowe ich położenie…i okazuje się, że smutna historia wcale szybko się nie kończy.

PROSZĘ, NIE MÓWCIE TEGO DZIECIOM ‼️

No dobrze, to był czarny scenariusz. Powiedzmy, że aż tak źle nie jest. Dziecko ma już kilka lat na karku, ale jakoś u dentysty jeszcze nie było. Co zrobić, żeby chętnie tam poszło? No na pewno nie straszyć  Niestety czasami robimy to zupełnie nieświadomie. ABSOLUTNIE nie mówimy dziecku przed wizytą: 

-„Nie bój się kochanie” – co myśli dziecko – tam jest się czego bać, czeka mnie coś strasznego

-„Nic nie będzie bolało” – co myśli dziecko – ała, ktoś tu będzie robił coś co może mnie zaboleć

-„Pani nic nie będzie robić” – no niestety naprawdę nie da się wyleczyć zęba – nic nie robiąc (przynajmniej ja nie umiem)

-„Kochanie, tatuś też się boi dentysty a jakoś nie płaczę” – co myśli dziecko – mój duży i silny tata boi się dentysty, to ja się boję jeszcze bardziej

-„Jak nie będziesz mył zębów, to pójdziesz do dentysty” – co myśli dziecko – ten dentysta to musi być ktoś naprawdę straszny.

Moi drodzy – skąd mały człowiek ma wiedzieć, że u dentysty może być fajnie, skoro mama i tata przekazują mu takie komunikaty. Wizyta w gabinecie stomatologicznym może być dla malucha frajdą. Jeśli opowiemy dziecku o wizycie jako czymś naprawdę atrakcyjnym – takie właśnie dla niego to będzie.

NA KONIEC MAŁA ANEGDOTA

Moja kochana chrześnica Maja, gdy miała 4 lata pierwszy raz w życiu musiała wyleczyć ząbka. Oczywiście wizyty u ciotki były świetną zabawą już od dawna, no ale nadszedł moment, że robaka faktycznie trzeba było z zęba wygonić. No to ciocia Donata mówi tak:
-„Maju, teraz ciocia musi połaskotać zęba, ale uważaj kochanie, to strasznie gilgocze”
Podczas wiercenia w zębie Maja śmiała się tak, że było ją słychać w gabinecie obok. Ząbek wyleczony, różowe wypełnienie założone. No to podekscytowana ciotka wyjęła spod biurka, duże opakowanie puzzli (schowane specjalnie na tą okazję – w końcu wielkie wydarzenie, no nie) Na co Maja zeskakuje z fotela i mówi tak:

Ciocia, ja tego trochę nie rozumiem – było tak super fajnie i za to jeszcze jest nagroda? To ja chyba przestane myć zęby, żeby mieć więcej dziur.

Ostatnie posty